Mela Melulu – ta książka rozbraja i wciąga!

Ale o co w ogóle chodzi? O małe i duże marzenia, o odwagę, o przyjaciół, o to, że za rogiem, może być coś, czego nie znamy i okazuje się to przygodą życia? No mniej więcej. Ale to coś głębszego. Więcej. Inaczej. Niebanalnie. Mądrze. Nie ma co tracić czasu. Ta książka dla dzieci to jest po prostu „must have”. Nie bierz jej do ręki, jeśli nie chcesz tych kilkanaście magicznych wieczorów ze swoim dzieckiem.

Bez szufladek – ta książka dla dzieci nie da się zaszufladkować

Bardzo łatwo zaszufladkować książkę dla dzieci do jakiejś kategorii. Książka dla dzieci o odwadze. Książka dla dzieci o przyjaźni. Ksiażka dla dzieci o marzeniach. Książka dla dzieci o podróżowaniu. Można wymieniać w nieskończoność. Dorzućmy do tego jeszcze emocje i przygody. Gdyby się pokusić o miks tego, istnieje poważna obawa, że zrobi się chaos i tzw. przedobrzenie tematu. Tego się bałam sięgając po pierwszą część serii książek o Meli Melulu. “No weź” – pomyślałam – “byś się nie przejechała”.

książka dla dzieli z krainy Melulu

I co?
I pstro!

Nic z tych rzeczy. Bo to wszystko tam jest! Ale nie kocioł, pipry z mamrami i pomieszanie z poplątaniem. Tyle, ile potrzeba. Tak, jak bym chciała mojemu łobuzowi opowiedzieć i wytłumaczyć. Z każdą kartką czuliśmy się wciągnięci w świat z tej książki. Bezpowrotnie. Zakochałam się w niej.

I w tym, jak dzięki niej można mądrze opowiedzieć dziecku właśnie o marzeniach, o narodzinach przyjaźni w nawet najmniej oczekiwanym miejscu, o odwadze właśnie, ale też strachu i o wyruszaniu w najpiękniejszą podróż.

Mądra książka dla dzieci? Tak, zaserwuj ją łobuzowi!

Tak dobrze i tak z głową napisanej książki nie miałam w rękach od dawna. Bo temat, który porusza wcale nie jest łatwy. Można wpaść w zbyt patetyczny ton lub całkowicie spłaszczyć to, z czym przyjdzie walczyć tej małej dziewczynce o dźwięcznym imieniu Mela Melulu.
Mądra. Wyważona. Ale nie jakaś wydumana. Właśnie ta książka. Wnętrze podane na pstrokatym talerzu w miękkiej krainie zbudowanej z dziecięcej wyobraźni. I te dialogi! Mistrzostwo! Sprawnie, zabawnie. Całą sobą wchodzę w sytuacje. Bo to, jak to wszystko jest odmalowane zachęca, by podążać za osłem Tutujem, świetlikiem Żużu I Melą Melulu. Bohaterzy z krwi i kości. Nieidealni. Nie wypacykowani. Ze słabościami. Próbujący wyjść poza to, co doskonale znają. Tacy do pokochania. Do mocnego pokochania. Czy mam coś jeszcze do dodania? Owszem, warstwa wizualna po prostu rozczula, rozkłada na łopatki. Książka do wodzenia po niej palcem i wyszukiwania smaczków.

Melamelulu - ilustracja z książki

Kupuję tę książkę całą sobą

Ja wchodzę w to w ciemno. I wiesz co? To nie było kilkanaście magicznych wieczorów z tą książką. Już idzie w kilkadziesiąt. Wracamy do niej. Do tekstu i do ilustracji. Do krainy Melulu i rozterek bohaterów. I do tego ciepła, która wyzwala się w nas za każdym razem, gdy czytamy tę książkę. Niezmiennie rozkładamy Straszka na łopatki! (Ale pssst! Ja tego tutaj nie napisałam, nie napiszę ni więcej. Nie psuję zabawy).
Czekam na kolejną część. Podobno będzie, bo książka kończy się tak, że to na pewno nastąpi. I nawet nie chce myśleć, co tam się będzie działo, jeśli już teraz nasza wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.

Cała masa fajnych materiałów o książce jest na melamelulu.pl

 

Podobne artykuły:

Dodaj komentarz